Szedłem drogą kopiąc kamyk. Rozmyślałem o tym czy Lana dopadła już Rossa i Laurę oraz czy coś z tego wyniknęło. W sumie gdyby nie ja, Lana nie wyparowałaby przepełniona jadem i chęcią pozbycia się rywalki. Jak niepatrząc mam ostro przerąbane, jeśli zejdzie na mój temat. Walić to! Po co mi takie życie, skoro jestem tylko podwładnym Rademesusa. Chciałbym uwolnić się z tego wszystkiego. Chociaż to Ross ma bardziej przerąbane ode mnie. Rokadamus wspominał o jego zatargiem z Aniołem Śmierci. To nie są żarty.
Nie dokończyłem swoich rozmyślań, bo przerwał mi jakiś szloch. Ciekawość wzięła górę i podążyłem za tym dźwiękiem. Nie minęła chwila, gdy ujrzałem znajomą mi postać. Zapłakana blondynka w podartej sukni, kurczliwie trzymająca ręce mocno ze sobą splecione. Wyglądała tragicznie. Jej szloch przypominał bardziej jęki przerywane łkaniem. Podszedłem do niej
- Sarina?
Dziewczyna podniosła na mnie swoje napuchnięte oczy
- Co się dzieje?- spytałem klękając koło niej
- Nic- wydukała po chwili zaciskając oczy
- Mi możesz powiedzieć- chwyciłem ją za rękę i zamarłem widząc nacięcia na jej nadgarstkach. Zawstydzona dziewczyna szybko splotła ręce z powrotem
- Sarino, dlaczego?- zacisnąłem pięści i zagryzłem dolną wargę. Widok samookaleczającej się dziewczyny wywołał we mnie nieznane mi przedtem emocje
- Rikardo, odejdź. Proszę- załkała. Jej drżące usta posiniały od płaczu
- Dlaczego chciałaś się zabić?- pogłaskałem ją po policzku
- Nie jestem tu potrzebna. Tylko spójrz na mnie. Jedynie robię zamieszanie! - spuściła głowę- Rademesus miał rację. Jestem słaba.
- Co?! Nawet tak nie mów!- podniosłem głos
- Rikardo..
- Nie będziesz słuchać Rademesusa! Sarino, to on chce żebyś źle o sobie myślała- spojrzała na mnie z lekką rezygnacją
- To już nie ma znaczenia. On mnie zniszczył. To on wygrał walkę z wewnętrzną mną- podkurczyła nogi do siebie
- Szukałam drogi życiowej i byłam pewna, że ją znalazłam , ale Rademesus uświadomił mi, że wcale tak nie jest. To była tylko ślepa uliczka zwana złudzeniem- po tych słowach po jej policzku spłynęła srebrzysta łza
- To nie złudzenie. Naprawdę jesteś na dobrej drodze. Wystarczy tylko zdmuchnąć tę mgłę rozmazującą całą twoją wizję
- Do czego zmierzasz?- zdziwiła się
- Masz przestać słuchać Rossa- powiedziałem nieco chłodno
- To on jest tą mgłą, prawda?- pociągnęła nosem
- Złą passą i źródłem twoich problemów. Zapomnij o tym co mówił. Żyj dalej!- dodałem. Sara zamyśliła się
- Rik, dlaczego mi pomagasz?
Zakryłem jej dłonie swoimi i spojrzałem w lazurowe wybrzeże w jej tęczówkach
- Ponieważ chcę twojego dobra- ucałowałem dłoń Sary
- Chcesz mojego dobra? Przecież jesteś demonem- przygryzła dolną wargę
- Ale nie jestem Rossem- pokręciłem głową
- Daleko ci do piekielnego ideału- uniosła delikatnie kąciki ust ku górze
- To obelga?- spytałem ze śmiechem
- Raczej słodka prawda okryta szarawą powłoką- również się zaśmiała, jednak chwilę potem spoważniała- Nie boisz się, że Ross będzie zły, że mi pomagasz?
- Nie obchodzi mnie to nawet, jeśli miałbym zginąć z jego rąk- westchnąłem.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Powoli zbliżałem swoją twarz do jej twarzy, gdy nagle Sara mnie zatrzymała
- Rik, ja mówiłam ci, że...
- Dobrze pamiętam- przerwałem jej- Nie bój się. Chciałem tylko ucałować twoje czoło- zapewniłem ją, a potem złożyłem delikatny pocałunek powyżej linii jej brwi
- Cieszę się, że tu jesteś- wymruczała
**********
- Lana, kochanie. Co tu robisz?- spytałem zdziwiony. W jej oczach widziałem iskierki gniewu. Nie świadczy to dobrze
- Raczej co ty tu robisz i z kim?!- krzyknęła
- Przecież widzisz, że stoję sam- wzruszyłem ramionami
- Ross, nie rób ze mnie idiotki! Lepiej gadaj co to za szmata!- spytała bez owijania. Zdziwiłem się, ale też zaniepokoiłem
- Widziałaś?
- A jak myślisz?! Zatłukę ją, słyszysz?! Niech ją tylko jeszcze raz zobaczę w twojej obecności! Ross, ja jej nie chce więcej widzieć! Zatłukę ją i ciebie, jeśli jeszcze raz ujrzę was razem!- wydarła się. Zorientowałem się, że Lana nie żartuje, a mało tego może mi pokrzyżować moje plany w stosunku do Luv i raczej nie kupi gadki, że to moja koleżanka. Ja i koleżanki. Dobre! Wie jaki jestem. Nie przyszło mi nic innego jak powiedzieć prawdę
- Lana..- zacząłem
- Ta laska nie wie z kim zadarła! Rozszarpię ją! Poćwiartuję na kawałki! ..- kontynuowała swoje zamiary
- Ej, kochanie..- chciałem ją uspokoić
- Doigrała się ta ruda zołza! Jeszcze pożałuje, że kiedykolwiek cię spotkała! Będzie błagać o litość!..- wykrzykiwała pod wpływem emocji. Znudziło mnie lamentowanie ciemnowłosej
- Lana!- krzyknąłem. Dziewczyna zamarła
- Laura nie jest moją kochanką. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie- złapałem ją za ręce. Dziewczyna spojrzała na mnie z nieufnością
- Więc, kim jest?- podniosła jedną brew
- Jest anielicą, okej?- przymknąłem oczy i wypaliłem. Dziewczyna już się zbierała do tego, by na mnie nakrzyczeć, ale szybko jej przerwałem
- Zanim zaczniesz mnie wyzywać, musisz wiedzieć, że ta dziewczyna jest celem mojej misji. Leviatanus chciał, żebym uwiódł jakąś anielicę i doprowadził do jej upadku- powiedziałem jednym tchem
- Ale ty nic do niej nie czujesz?- pyta niepewnie. Na te słowa wybucham niepohamowanym śmiechem
- Kompletnie nic- odpowiadam po chwili
- To dobrze. Mam tylko nadzieję, że mnie też nie oszukujesz- zwężyła swoje zielone oczy
- Gdzież bym śmiał- odpowiadam unosząc ręce w geście obrony. To poniekąd prawda, że nie okłamuję Lany. Przynajmniej w sprawie Luavii. To z Laną jestem najszczerszy, za to z Luavią jestem najbliżej.
Fakt, że to była trochę taka wymuszona prawda. Byłem świadom tego, że Lana nie kupi żadnych innych tłumaczeń. Trzymam rękę na pulsie. Czuję jak krew obija się o moje żyły. Lana przeczesuje włosy jedną ręką, a potem rzuca mi się na szyję
- Kochanie?- gładzi mnie po włosach
- Tak?- chwytam ją rękoma w talii
- Masz szczęście- mruczy mi do ucha- Inaczej rozszarpałabym ją żywcem- dodaje i przejeżdża ręką po moim policzku. Odruchowo łapię ją za udo i umieszczam jej nogę na moim biodrze. Krążę kciukiem po jej udzie, a ona odrzuca głowę do tyłu. Wykorzystuję ten fakt i całuję ją w szyję. Nie sprzeciwia się, więc schodzę ustami na jej obojczyk. Lana łapie mnie jedną ręką za ramię i przyciąga bliżej siebie
- Pocałuj mnie-prostuje swoją głowę i patrzy mi w oczy. Jej głos przybiera niemalże błagalny ton. Sam nie wierzę, że tak łatwo udało mi się wygasić ten rozszalały wulkan wewnątrz niej, który jeszcze tak niedawno szykował się do erupcji. Teraz zastąpiła go lawina pożądania. Lana była zawsze łasa na pieszczoty. Moja teoria sprawdziła się i tym razem. Oplatam delikatnie swoimi ustami usta ciemnowłosej, by potem utonąć w tej namiętności. Mam szczęście, że Laura tego nie widzi.
**********
Od pewnego czasu już strzegę Emily. Nie spuszczam z niej oka. Jednakowoż z jakiegoś powodu nie czerpię już tej samej radości z jej dobrych uczynków. Właściwie, gdy tak o tym pomyślę to nie widzę w nich głębszej korzyści, no bo co one takiego nam dają? No dobrze, występuje tu pewna zależność. Gdy człowiek czyni dobrze to jego Anioł Stróż się cieszy, ale właściwie dlaczego? Dlaczego tak jest? Nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy. Co niby skłoniło mnie do takich przemyśleń? Nigdy nad tym nie rozmyślałam, co powoduje u mnie tą radość. Im dłużej nad tym myślę, tym mniejszą odczuwam radość z dobrych uczynków mojej podopiecznej. I znowu te dziwne uczucie, które mi towarzyszyło w chwili, w której powiedziałam, że nie potrzebuję Ridiany ani Valerii. To było kłamstwo! Potrzebuję je. Tak bardzo teraz chcę, żeby tu były.
- Luv!- słyszę po chwili za sobą wołanie. Czyżby moje życzenie spełniło się szybciej niż myślę?
- Ridiana? Valeria?- niedowierzam
Obydwie podbiegają i zaczynają mnie tulić
- Luvi, nic ci nie jest?- pyta Rid odruchowo potrząsając moimi ramionami
- Nie, jest dobrze- uspokajam ją, a potem zakładam kosmyk włosów za ucho
- Słuchajcie, bo to nie jest tak, że was nie potrzebuję. Byłam na was zła, ale już mi minęło i.. no wiecie.. ja...-nie potrafiłam wydusić tego słowa
- Przyjmujemy twoje przeprosiny- dokończyła za mnie Val i uśmiechnęła się do mnie
- Słuchaj, Luv. Nie powinnam ci stawać na drodze do szczęścia- złapała mnie za dłonie- Fakt, jestem trochę przewrażliwiona na punkcie Rossa, bo nie zrobił na mnie zbyt dobrego wrażenia- wyznała- Ale.. uszanuję twoją decyzję, jeśli jesteś szczęśliwa- odparła
- Ja naprawdę kocham Rossa- westchnęłam
- Dlatego razem z Val postanowiłyśmy cię w tym wspierać- wtrąciła się Ridiana
- Rid, na poważnie? Mówiłaś, że..- przerwała jej Valeria
- Wiem co mówiłam. Po prostu wcześniej martwiłam się czy nic jej nie jest- przytuliła mnie do siebie- Ale teraz widzę, że jest cała i zdrowa- Rid pogłaskała mnie po głowie. Drażniło mnie trochę jej zachowanie
- Rid, możesz mnie puścić?- nalegałam
- Co? Ach, tak. Wybacz Luv- wypuściła mnie z uścisku- To.. jak tam z Rossem?- podrapała się po głowie
- Fantastycznie. Świetnie się dogadujemy. Wiedziałyście, że on pisze wiersze?
- Prawdziwy romantyk- rozmarzyła się Val. Spojrzałyśmy na nią
- No co?- spytała
- Przecież mówiłaś, że nie lubisz Rossa- upomniałam ją
- Bo nie lubię!- broniła się- Marzy mi się facet interesujący się poezją- dodała szybko. Zamyśliłam się i usiadłam na głazie
- Coś nie tak, Luv?- spytała Rydel dosiadając się do mnie
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu.. jesteśmy już ze sobą na tyle blisko, a jeszcze ani razu Ross nie przedstawił mnie swoim kumplom jako swoją narzeczoną, poza tym ani razu nie widziałam jego skrzydeł- dmuchnęłam w opadającą mi na czoło grzywkę- Rid, czy on się mnie wstydzi?- zaszkliły mi się oczy
- Jasne, że nie. Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie. Ma szczęście, że poznał właśnie ciebie- pocieszała mnie
- Serio tak myślisz?- uśmiechnęłam się lekko
- Ja tak nie myślę. Ja to wiem. Daj mu trochę czasu. Może w środku jest nieśmiały i nie ma tyle odwagi, by zrobić taki krok w swoim życiu- Ridiana poprawiła mi kołnierz
- Może i masz rację- przytuliłam przyjaciółkę- Ale kocham go i jestem w stanie zaakceptować go takiego jakim jest.
**********
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Super! Nareszcie jest ;)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!
Cudo<3
OdpowiedzUsuńTaki słodki i romantyczny. Potrzebowałam takiego rozdziału w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Sara przekona się do biednego Rika.
A Lura wciąż taka naiwna. Ciekawe czy naprawdę zaakceptuje Rossa takim jakim jest...
Co cóż pozostaje mi tylko czekać na to co będzie dalej
Pozdrawiam
r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com
I'm back
OdpowiedzUsuńNadrobiłam c:
Akcja się rozwija, zarówno u Rossa jak i u Rika.
Napisałabym dłuższy komentarz, ale jest 0:10 i powinnam spać.
Więc powiem tylko, że jest super, ale uważaj na interpunkcję i powtórzenia c:
Branoc, do nexta!
To ja mam inny pomysł xD wyobraź sobie, że czytasz jakąś apokryficzną ksiegę, a moje błędy potraktuj jako paralelizmy i inwersję xD
UsuńPodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńTaki spokojny, ale nie nudny. Ahh ta Lana ....