poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 11.

Uczucie, które w tej chwili mnie ogarniało wywołało dziwne ciepło w mojej klatce piersiowej. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Ona mi ufała. Ona naprawdę mi zaufała. Miałem przed nią wiele dziewczyn, ale było to coś w stylu wulkanu namiętności, który eksplodował, by następnie wygasnąć już na wieki. Taka jednorazowa przygoda. Luavia była inna. Może to właśnie fakt, że była anielicą nie pozwalał jej wyrzucić z siebie wszystkich emocji, które mogłaby przelać na mnie. To wszystko ulatniało się z niej powoli. Miarowo posuwała się coraz dalej. Stawała się coraz pewniejsza. Widać było, że czuła się z tym nieswojo. Momentalnie oderwała od mojej dłoni swoją, by chwilę później zalać się rumieńcem. To właśnie jej wewnętrzna nieśmiałość była w niej tak pociągająca. Wiedziałem, że to wszystko skończy się w chwili, gdy przeciągnę Luavię na złą stronę. Nie chciałem jednak kończyć tego zbyt szybko. Nie zdążyłem jej jeszcze dobrze poznać. Chcę to zrobić zanim ją rzucę i zostawię na lodzie.
**********
Wciąż nie mogę zapomnieć o Sarinie. Rozum podpowiada: "Daj sobie z nią spokój", jednak serce krzyczy: "Walcz o nią!". Co mam począć? Moje wszystkie myśli ukierunkowane są w jej stronę i jej pięknej twarzy o delikatnych rysach, pulchnych, czerwonych ustach, dużych oczach mieniących się w kolorach lazurowego wybrzeża, blond włosach z lekkim połyskiem, zgrabnej sylwetce. O, tak. Można ją kochać za całokształt. Jednak to nie jej uroda przyciąga mnie do niej jak magnes, a ten zniewalająco zmienny charakter, z którym uwielbiam mieć styczność. Sara od początku była inna. Taka niewinna. Można było przewidzieć, że i tak w końcu się nawróci. Ta szorstkość i kompletna znieczulica stanowiły tylko pozory maskujące jej wewnętrzną delikatność. Owszem, Sara jest silna psychicznie, ale to wszystko. Gdy czyniła zło to nie robiła tego z premedytacją. Była do tego zmuszana przez.. Rademesusa! Zacisnąłem pięści. Rozkochał w sobie Sarinę i doprowadził do jej upadku. To ON ją zniszczył, a teraz jeszcze bezczelnie poniżył! Za co? Za to, że wygarnęła mu prawdę na jego temat? Należało mu się! Czyżby prawda go zabolała i emocje wzięły górę? Ktoś też powinien mu tak kiedyś zniszczyć życie. Nie żałowałbym go. Zaśmiałem się w duchu. Nagle usłyszałem za sobą znajomy głos przypominający o swojej obecności. Obróciłem się do tyłu
- Lana?- nie ukrywałem zdziwienia
- Cześć, Rikardo. Umm.. widziałeś może Rademesusa? Nie mogę go znaleźć- powiedziała tym swoim spokojnym głosem rozglądając się dookoła.
Wzruszyłem ramionami i już szykowałem się do powiedzenia coś w stylu "Nie obchodzi mnie to, gdzie przebywa", ale byłem na niego tak wściekły, że wypaliłem znienacka
- Pewnie gdzieś się włóczy z tą swoją panienką- dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałem na głos. Lana z miejsca poczerwieniała
- Co?! Z jaką panienką?!- krzyknęła wściekła. Wydałem już Rossa, więc i tak czeka mnie pewna śmierć z jego rąk. Nie mam już nic do stracenia. Najpierw Ross ukatrupi mnie, a potem Lana jego. Mało tego jestem zły na niego w dalszym ciągu, więc dlaczego niby nie mam pomóc Lanie?
- Z jakąś Lau.. Laurą czy jakoś tak- odpowiedziałem po chwili
- Co to za szmata?! Jest demonicą ładniejszą ode mnie?!- wysyczała
- Ja tam nie wiem- wzruszyłem ramionami. Po namyśle wolałem się już bardziej nie pogrążać
- Zatłukę! Najpierw ją, a potem jego!- wrzeszczała- Zachciało mu się dziwek, tak?! O nie, kochanie! Tak się nie będziemy bawić! Chciałeś być ze mną, to ze mną bądź, do cholery!
- A to nie jest czasem tak, że to ty chcesz z nim być, a nie on z tobą?- wypaliłem
- Odszczekaj to!- zmierzyła mnie wzrokiem- Kocham Rossa, a on kocha mnie, rozumiesz?!- naskoczyła na mnie
- Z tego co wiem to on się nie wiąże, poza tym, gdyby naprawdę cię kochał to nie miałby innej
- No i wkrótce jej nie będzie miał!- zaśmiała się jak wariatka
- Wiem, że jesteś zdolna do wszystkiego, ale..
- To dobrze, że wiesz- przerwała mi, a potem rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Z tego będą jeszcze kłopoty. Coś tak czuję. Jestem świadom tego, że Lana urządzi tej dwójce istne piekło na ziemi. No chyba, że uprzednio Ross znajdzie jakąś dobrą wymówkę.
**********
- O, matko! Co tu począć?- Ridiana od dłuższego czasu kręciła się po pomieszczeniu. Tam i z powrotem. Działało mi to na nerwy. W końcu nie wytrzymałam
- Rid, przestań kursować i powiedz o co chodzi- powiedziałam z nieukrytą irytacją. Słysząc to przystanęła na chwilę i spojrzała na mnie
- Jak to o co chodzi? Słyszałaś co powiedziała Luv? Ona nas nie potrzebuje!- wypaliła w końcu
- No i co się przejmujesz? Spali się na tym swoim chłoptasiu jeden raz, drugi raz i wróci- zakpiłam zakładając nogę na nogę
- Val, ty chyba nie rozumiesz. To nie było takie "nie potrzebuję was, bo się obraziłam", to było takie "nie potrzebuję was, bo... bo was nie potrzebuję"!- zaniepokoiła się
- Rid, twój tok myślenia mnie powala- powiedziałam spokojnie
- Val, skup się! Wiesz o co mi chodzi!- zbeształa mnie- A co jak nasza mała Luvi jest w niebezpieczeństwie?- zaniepokoiła się jeszcze bardziej- Może Ross jest faktycznie demonem? Val, ja nie chcę, by Luv przeszła na ciemną stronę!- zaczęła potrząsać mymi ramionami
- Rid, weź przestań! Ross wcale nie musi być demonem. Fakt, jest trochę mroczny. Zbyt mroczny- podniosłam jedną brew- Ale powiedziałam tak tylko po to, by zniechęcić Luavię do Rossa. Po prostu myślę, że on nie jest dla niej idealny. Niepokoi mnie trochę jego zaufanie, no i ubiór. Chociaż muszę przyznać, że jest zabójczo przystojny- nieświadomie zrobiłam minę marzycielki
- Val, czy on ci się podoba?- Ridiana wyszczerzyła się do mnie
- W sensie, że Ross? - zdziwiłam się- Jasne, że nie. Okej, wiem, że brzmiałam trochę dziwnie przez chwilę, ale chciałam ci dać do zrozumienia, że może zbyt powierzchownie go potraktowałam. Dajmy się mu wykazać!- mimowolnie się uśmiechnęłam
- Czy ty na głowę upadłaś?! Z tego co pamiętam, to ty najbardziej byłaś przeciwna tej znajomości! Co się stało z tamtą Valerią? - wybuchnęła- Jasne, dajmy mu się wykazać! Niech zaciągnie Luv w jakiś ciemny zaułek i zgwałci! Czy wtedy będziesz zadowolona?!
- Rid, za bardzo dramatyzujesz- uspokajałam ją. To była pierwsza taka sytuacja, w której to ja musiałam panować nad sytuacją
- Ja dramatyzuję?! Przypominam ci, że to ty kazałaś Luv odseparować się od tego chłopaka!- splotła ręce- Gdybyś tak na nią nie naskoczyła to może teraz nie uciekałaby od nas!- kontynuowała. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam znaleźć sensownej odpowiedzi
- Ja..- westchnęłam- Może powinnyśmy jej poszukać
Ridiana spojrzała na mnie z lekką ulgą i jedynie skinęła głową.
**********
Luavia przystępuje z nogi na nogę idąc wąskim pasem oddzielającym drogę od zatoki. Kurczliwie trzyma się mojej dłoni. Powierza mi odpowiedzialność nad sobą. Ma tę świadomość, że gdybym puścił jej rękę to wpadłaby do wody. Ufa mi. To ja jestem jej przewodnikiem. Również kultowym. Daje mi się prowadzić nie tylko przez ten wąski mur. Trochę rozbraja mnie jej naiwność, ale w końcu o to mi chodziło. Póki co, nie mogę złamać jej zaufania do mnie.
Spojrzałem na Luv. Na jej twarzy widzę pełne skupienie, zaciska mocniej dłoń w dalszym ciągu krocząc przed siebie. Wiatr okrywa jej twarz pojedyńczymi kosmykami, a ona niesfornie odgarnia je drugą ręką. Zauważa, że się jej przypatruję. Wysyła mi niewinny uśmieszek. Nagle traci równowagę i ląduje w moich ramionach. Przytulam ją mocniej. Chwilę potem się wyrywa i znowu wchodzi na ten murek nie puszczając mojej ręki. Idzie tak przez chwilę, a potem łapię ją w talii i okręcam kilka razy dookoła
- Ej, co ty robisz?- oburza się
- Trudno utrzymać równowagę, gdy nie można sobie pomagać skrzydełkami, co Luv?- śmieję się
- Ciiii, bo jeszcze ktoś usłyszy- karci mnie, a potem obejmuje, gdy odkładam ją z powrotem
- I zorientuje się, że jesteś aniołem- prycham
- Ross!- natychmiastowo mnie puszcza klepiąc lekko w ramię
- No, dobrze. Już- uspokajam ją
- No- przytula się z powrotem
- Albo gorzej. Pomyśli, że jesteś demonem- zacząłem się śmiać
- Ross!- sprzedaje mi kuśtańca w bok- Mów tak dalej, a na kolejny spacer pójdziesz sam- grozi mi palcem
- A co jak ktoś się spyta, gdzie podziały się twoje różki i widełki?- znowu wybucham śmiechem
- Powiem, że Ross mi je ukradł- odpowiada złośliwie
- Nie wiedziałem, że w tamtym wcieleniu byłaś diabełkiem- znowu ją prowokuję. Przewraca oczami- A znasz jakieś fajne diabelskie sztuczki?- kontynuuję
- Okej, dosyć tego!- odpycha mnie od siebie i robi kilka kroków przede mną
- Laura, amore mio!- wołam za nią
- Nie wyskakuj mi tu z "amore mio"! Chcesz zobaczyć diabelską sztuczkę? To patrz jak znikam z twoich oczu!- mówi obrażona, a potem przyspiesza kroku
- Nie obrażaj się! To były tylko żarty!- próbuję zrównać nasze kroki
- Bardzo głupie żarty- komentuje oschłym głosem i obraca głowę w bok, gdy stoję przy niej
- Kochanie, już nie będę- oplatam ją ramieniem
- Obiecujesz?- pyta spoglądając na mnie niepewnie
- Będę się starał, dobrze?- przez myśl, by mi nie przeszło składać komuś tak błachą obietnicę
- Niech ci będzie. Wybaczam ci- po raz kolejny się we mnie wtula
- Ale serio byłabyś seksowną demonicą- uśmiecham się na samą myśl wiele ryzykując
- Ross, znowu zaczynasz?- pyta
- Tym razem to nie było dogadywanie, tylko myśl wypowiedziana na głos- odpowiadam szybko
- Zachowaj takie myśli dla siebie- mruknęła
- Nie poradzę na to, że lubię dużo gadać- wzruszyłem niewinnie ramionami
- To skoro tak lubisz gadać, to powiedz mi coś, czego nie wiem o tobie- splotła ręce wyczekując odpowiedzi. Zaskoczyła mnie tym pytaniem
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz- powiedziałem zgodnie z prawdą
- Na przykład?- ciągnęła. Oboje przystanęliśmy, by usiąść na ławce. Zamyśliłem się. Nie mogę jej powiedzieć prosto z mostu, że jestem demonem. Muszę wymyślić coś innego
- Kiedyś pisałem wiersze- wypaliłem. Podniosła jedną brew
- Naprawdę? - spojrzała na mnie z delikatnym niedowierzaniem. Skinąłem lekko głową.
- No, a..- odchrząknęła- No wiesz.. mógłbyś mi je pokazać?- spytała niepewnie. Jej pytanie przyniosło mi niemiłe wspomnienia
- Nie mogę- spuściłem głowę
- Co? Dlaczego? Nie będę się przecież śmiać- zapewniała. Zauważyła, że mówię całkiem poważnie
- To nie o to chodzi- wytłumaczyłem szybko- Po prostu.. pewnego dnia miałem je przed sobą wszystkie, no i nagle stwierdziłem, że tak naprawdę są tylko złym odzwierciedleniem ludzkiej rzeczywistości, a nawet egzystencji. A czym jest ludzka egzystencja? Tak naprawdę niczym. Przecież ludzkie życie można porównać do takiej klepsydry, z której piasek zaczyna się przesypywać w dół w chwili narodzin, a gdy ostatnie ziarenko tego piasku opuści górną część klepsydry, życie dobiega końca. Nad czym tu się zastanawiać? Jest początek i koniec, alfa i omega. Nie ma tu miejsca na czas cykliczny. Ludzka egzystencja jest czasem linearnym. Wszystko zmierza ku końcu. Wiesz co jest absurdalne? To ludzie piszą historię, ale niewielu z nich wpadło na to, że to Biblia zawiera jej zakończenie. Dobrze wiemy ku czemu to zmierza, mimo wszystko ludzie wolą żyć bez tej świadomości. Wszystko to co teraz mają jest takie ulotne i kruche. Młodość przemija wraz z urodą. Po wszystkim zostają tylko prochy. To właśnie spotkało moje wiersze- skończyłem swój monolog
- Spaliłeś je?- spytała będąc w lekkim szoku
- Jestem artystycznym pogożelcem- westchnąłem
- To smutne- dodała
- Nawet bardzo. Zwykle pocieszam się myślą, że w naszym przypadku nie musimy się przejmować upływem czasu. Przeżywamy czas cykliczny w przeciwieństwie do śmiertelników. Jesteśmy jak powtórka z lekcji historii. My przeżywamy kolejne epoki, a życie biegnie dalej, mimo że nie widzimy znaczącej różnicy, chociaż ostatnim czasem doszukuję się coraz więcej podobieństw. Przeznaczenie jest jak wyrok, od którego nie ma ucieczki- w tym momencie przypomniałem sobie o Aniele Śmierci, który pragnie odebrać mi życie. Zostałem opieczętowany. To jest jak znamię, którego nie można się pozbyć. Można jedynie próbować je czymś zakryć i udawać, że wszystko w porządku
- Do czego zmierzasz?- pyta wyrywając mnie z kontekstu
- Nie przejmuj się. To tylko puste myśli rzucone na wiatr- uspokajam ją
- Przecież każdej myśli odpowiada jakieś szersze rozwinięcie. Co masz na myśli mówiąc, że przeznaczenie jest jak wyrok bez odwrotu?- pyta wprowadzając mnie w zakłopotanie
- A czy można zmienić swoje przeznaczenie?- odpowiadam pytaniem na pytanie
- No, nie- stwierdza
- Więc, zgodzisz się, że jest to jak wyrok bez odwrotu?- upewniam się
- Teraz rozumiem- kiwa głową, a ja robię niedosłyszalnie odetchnąłem z ulgą, ponieważ jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji. Idziemy chwilę w milczeniu
- Odnośnie ludzi- odzywa się po chwili Luv- Chyba muszę wracać do Emily. Dziecko powinno mieć anioła stróża nieustannie, a nie okresowo przy sobie- chciałem coś powiedzieć, ale zamiast tego odparłem jedynie
- Leć, jeśli musisz-robi skinięcie głową, a potem odwraca się w przeciwnym kierunku. Innym razem namówię Luavię do czynienia zła. Na razie jest zdezorientowana i potrzebuje czasu, by oswoić się z nową sytuacją. Moja natarczywość mogłaby wzbudzić u niej pewne podejrzenia. Lepiej nie ryzykować. Do wszystkiego trzeba podchodzić powoli
- A i Ross- odwraca się jeszcze do mnie- Wiersze wcale nie są złym odzwierciedleniem rzeczywistości, jeśli masz szersze pojęcie i wiesz dokładnie o czym chcesz napisać. To są według mnie takie nieuchwytne momenty, którym zwykle nie poświęca się uwagi, a opisane bardzo drobiazgowo dopiero po przeczytaniu wzbudzają w nas konkretne emocje. Jeśli lubisz pisać, nie odrzucaj tego, ponieważ to właśnie jest sposób w jaki siebie wyrażasz- uśmiecha się do mnie, a potem ochodzi. Odwzajemniam szybko uśmiech. To, co powiedziała Luv wzbudziło u mnie nowe perspektywy na świat. Włożyłem ręce do kieszeni, a potem jeszcze chwilę patrzyłem jak Luv powoli się ode mnie oddala. Gdy całkowicie straciłem ją z oczu, odwróciłem się i ujrzałem kogoś, kto nie wywołał zbytnio uśmiechu na mojej twarzy. Wręcz przeciwnie. Jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, uśmiech zniknął mi z twarzy.

7 komentarzy:

  1. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡ ☆

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Co to się narobiło :O
    Lana bd wściekała :P
    Rozdział zarąbisty, a Raura jeszcze lepsza ;)
    Dawaj szybko next i życzę Ci weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski już jestem ciekawa co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Odpowiadam.
      Jestem w trakcie :)
      Mam troche nauki wiec nie mam zbytnio czasu ale caly czas cos tam dopisuje, zmieniam wiec jest dobrze. Nwm kiedy pojawi sie next ;)

      Usuń
  5. Witaj!
    Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam. Czytałam słowo, ale jakoś nie wiedziałam co by ci napisać no bo nic dodać nic ująć.
    Zwykle nie czytam blogów o Raurze. Nie shipuje ich, poza tym uważam, że wszystkie są takie same. Pragnę zaznaczyć, że to tylko moja opinia do której mam prawo i nie chcę nikogo urazić. Wracając do tematu: twoje blogi są inne (to dobrze), ciekawsze (lepiej) i naprawdę mi się podobają (no tym to wygrałaś, najlepiej).
    Anioły i demony.
    Dwie dziewczyny
    Kłamstwa
    Śmierć
    Postać Rossa
    Tym wszystkim mnie urzekłaś.
    To nie jest kolejna taka jak wszystkie inne słodkie historyjki o Raurze. (Hurra)
    Słodkich momentów jest dokładnie tyle ile trzeba i oczywiście bardzo mi się podobają.
    Żal mi tylko Laury, taka naiwna
    Pozdrawiam czekam na next i zapraszam do mnie, bo pojawił się nowy rozdział
    r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń