POSTACIE

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 1.

Emily to dobre dziecko. Nie pyskuje, jest miła i pomocna. Właśnie opieka nad takimi ludźmi o kryształowym sercu sprawia aniołowi największą frajdę. Uśmiechnęłam się widząc jak dziewczyna radośnie opiekuje się młodszym bratem w parku. Takie chwile sprawiają, że niekiedy się wzruszam. Obserwowałam sobie moją podopieczną siedząc na ławeczce.
-Luavio, gdzie jesteś?- usłyszałam głos mojej przyjaciółki
-Szszsz.. jestem tutaj. I nie mów na mnie Luavia tylko Laura, pamiętasz, że mamy wtapiać się w tłum? - skarciłam moją przyjaciółkę Ridianę, czyli Rydel
-Wybacz, zapomniałam. Siedziałam na dębie. Aż mi skrzydełka zdrętwiały-rzekła rozmasowując sobie kark
-Ani mi się waż ich tu prostować! Chcesz nas zdemaskować?- krzyknęłam szeptem łapiąc blondynkę za ręce
-Oczywiście, że nie! Pan Bóg chyba, by mi je powyrywał-jęknęła-To co? Krótka przerwa? Należy nam się-powiedziała zachęcająco
-Cała Ridiana. Nie napracować się, a byle odpocząć-przewróciłam oczami, a ona spojrzała na mnie miną smutnego szczeniaczka
-No dobrze, ale tylko na chwilkę-westchnęłam
************
Błądziłem właśnie ulicami Nowego Jorku. Miasto, które dobrze znałem, bo zabawiałem się tu już nie raz, wydawało mi się teraz takie obce
-Rademesus, ty znowu tu?- usłyszałem za sobą znajomy głos
-Czego chcecie?- warknąłem do stojących za mną dwóch znajomych mi demonów- Rokadamusa i Rikarda
-Dostaliśmy pozwolenie na wyjście od Leviatanusa. Przyszliśmy zobaczyć jak sobie radzisz- odparł Rikardo
-Widzę, że już wiecie- zazgrzytałem zębami
-Trudno byłoby nie wiedzieć. Na całe królestwo było słychać jak się na ciebie drze-prychnął Rokadamus
-Jeśli przyszliście się ze mnie ponabijać to spieprzajcie mi stąd-fuknąłem
-Nie, przyszliśmy ci pomóc-dodał Rikardo
-Nie potrzebuję niczyjej pomocy-splotłem ręce
-To lepiej pośpiesz się z tym zadaniem. Te twoje laski tęsknią. Najbardziej Lana. Też chciała z nami lecieć, ale nie mogła. Pozostałe wypytują tylko "Gdzie Rademesus?"-Rikardo przewrócił oczami
-Przymknij japę. Od teraz jestem Ross, a nie Rademesus. Mam wtapiać się w tłum-skarciłem go
-Spoko, Ross-prychnął-To ja od tej pory jestem Riker-zaśmiał się-A to będzie Rocky-wskazał na Rokadamusa
-Jak mnie nazwałeś?- oburzył się demon
-Jesteś Rocky-prychnął śmiechem Rikardo
-Ty, Riker! Nie zapędzaj się tak- pchnął go lekko
-Zamknijcie wreszcie mordy i chodźcie za mną!- rozkazałem. Nawet pozbawiony posady czułem się na władzy
-Dobrze, Rossy!- obydwaj prychnęli śmiechem. Obdarowałem ich tylko chłodnym spojrzeniem i machnąłem ręką, że mają iść za mną.

Trójka demonów weszła do klubu
-Wow, stary! Tu zawsze tak wygląda?- zachwycał się Riker widząc wszystkie zgrabne tancerki-Nic dziwnego, że Leviatanus nie pozwala wchodzić do świata ludzi. Tu jest jak w niebie!- zaśmiał się
-A może być tylko lepiej- uśmiechnąłem się
-Te, stary! Ale wątpię, że tu poderwiesz jakiegoś aniołeczka. Prędzej całą masę diabełków. Tych pierwszych to chyba musisz w kościele poszukać!- zaśmiał się Rocky
-Panowie, dajcie spokój! Traktujcie to jak wakacje! Najpierw trzeba się zabawić!- uśmiechnąłem się do grupki dziewczyn
*************
Tak, wiem, że to nie miejsce dla dwójki anielic, ale to był pomysł Ridiany. No a jak mam odmówić mojej przyjaciółce? Zakręconej anieliczce? Dziwne, prawda? Siedziałam właśnie przy barze, podczas gdy Ridiana bawiła sie w najlepsze na parkiecie
-Laura, chodź tu! Będzie fajnie!- nalegała
-Weź, przestań! Nawet nie umiem tańczyć!- zacięcię trzymałam się blatu
-No, ale ze mną nie zatańczysz?- zaskomlała po czym szarpnęła mnie za rękę
-Ech.. ale tylko raz-chuchnęłam w grzywkę, która opadła mi na czoło. Poszłam na parkiet za Rydel. Tańczyłyśmy przez chwilę. Nagle ktoś do mnie podszedł- Mogę panienkę prosić do tańca?- spytał, a Rydel popchnęła mnie w objęcia nieznajomego, a sama poszła usiąść przy ladzie. Stałam tyłem, więc nie widziałam jego twarzy, ale czułam jego oddech na mojej szyi. Oplatał mnie rękoma w pasie. Zaczął powoli kołysać moimi biodrami. Był szybki, pewny siebie i.. władczy? Takie przynajmniej odnosiłam wrażenie. Nie powiem. Nawet mi sie to podobało. Dopiero po chwili jednym zgrabnym ruchem obrócił mnie i przyciągnął do siebie tak, że widzieliśmy się twarzą w twarz. Miał blond włosy i czekoladowe oczy. Był wysoki i umięśniony. Jego całokształt był oblany mrokiem i tajemniczością. To właśnie pociągało mnie w nim najbardziej. Tańczyliśmy powoli, ale z pasją. Nagle przechylił mnie do tyłu-Jestem Ross. A ty, me lady?- wyszeptał przy moim uchu przyciągając mnie z powrotem do siebie-Jestem Laura- powiedziałam jak zaczarowana czując jak przyjemny dreszcz przebiega wzdłuż mojego ciała. Ten chłopak miał w sobie coś, co mnie do niego przyciągało, ale i coś, co mnie niepokoiło. Czułam się zmieszana. Serce szalało ze szczęścia, ale umysł pozostawał czujny. Kazał mi natychmiast zakończyć znajomość z tym chłopcem, ale nic sobie z tego nie robiłam. Oczarowanie, lęk, uległość. Właśnie te trzy rzeczy wirowały mi w głowie.
************
5 min wcześniej:
Byłem teraz w towarzystwie Rikarda i Rokadamusa. Wkoło było pełno różnych śmiertelników i śmiertelniczek. Sobota wieczór. Weekend.Zabawa taneczna przesączona alkoholem. W końcu tak się bawią żyjący. Weszliśmy w tą maskaradę. Wtopiliśmy się w tłum. Wypiliśmy kilka drinków, które w żaden sposób na nas nie wpłynęły. Na aniołów ciemności nie działają żadne trunki ogłupiające śmiertelników. Co innego z aniołami. Nawet najmniejsza dawka alkoholu jest w stanie uśpić ich czujność. Chwilę potem zaczęliśmy się nudzić, więc postanowiłem pokazać moim kumplom jak wygląda podryw w dobrym stylu. W moim stylu. Upadłe anioły nie odczuwają wstydu, więc flirtowanie nie sprawia nam problemu. Moją uwagę przykuła pewna brunetka tańcząca ze swoją blondwłosą przyjaciółką. Podeszłem do niej i poprosiłem do tańca. Wyglądała na niepewną, ale uległą, więc łatwo się zgodziła. Tańczyliśmy do wolnego kawałka. Przytulałem ją od tyłu. Po chwili postanowiłem obrócić ją przodem do mnie, by móc przyjrzeć się uważniej swojej nowej zdobyczy. Dziewczyna miała brązowe loki, duże piwne oczy i pełne usta. Wyglądała uroczo, a przy tym niewinnie. Różniła się od tych innych śmiertelniczek, które znałem. Przechyliłem ją do tyłu i spytałem jak ma na imię. Wyjawiła je dość szybko, gdy z powrotem przyciągnąłem ją do siebie. Laura-tak właśnie miała na imię-sprawiała wrażenie osoby nieśmiałej i dobrze ułożonej. Wnioskuję, że to kumpela ją tu zaciągnęła. Wyglądała na bardzo grzeczną, ale widać było, że skrywa jakiś sekret. Już moja w tym głowa było dowiedzieć się jaki. Po wyrazie jej twarzy stwierdziłem, że wygląda na oczarowaną moją osobą. W jej oczach dostrzegłem iskierki szczęścia, ale i lęk. Demony potrafią wyczuć lęk, ale i też kłamstwo.
-Powiedz, boisz się mnie?- spytałem, gdy po raz drugi przechyliłem ją do tyłu. Dziewczyna nieco zamarła. Miałem rację. Bała się mnie. Intrygowałem ją, ale i przerażałem w jednym. Przyciągnąłem ją do siebie- Czuję twój strach- wyszeptałem jej do ucha przyprawiając ją o dreszcze
-Skąd ta pewność, że się ciebie boję?-spytała niepewnie
-Po prostu to czuję-uśmiechnąłem się uwodzicielsko znowu obracając ją do siebie tyłem. Umieściłem swoje ręce na jej talii-Jesteś bardzo śmiały, Ross-odparła, a ja zacząłem zjeżdżać rękoma w kierunku jej ud. Złapała mnie za ręce-Nie, proszę-jęknęła
- Podoba ci się, gdy cię dotykam, więc dlaczego się opierasz?- pocałowałem ją w ramię wodząc ustami w stronę jej ust. Czułem jak skóra jej drży gdy całowałem każdy jej milimetr począwszy od obojczyka kończąc na szyi. Czułem bijące od niej ciepło. Narastające pożądanie mieszało się ze strachem wytwarzając u niej nieznane nikomu nowe uczucie. No i stało się. Delikatnie musnąłem jej usta zachęcając ją do dalszego działania. Musiała chyba pierwszy raz znajdować się w takiej sytuacji, bo przeprosiła mnie i wybiegła z klubu chwytając za rękę przyjaciółkę. Zdziwiło mnie to trochę. Przeczesałem ręką włosy, a potem zacząłem analizować zaistniałą sytuację- jeśli teraz za nią nie pobiegnę, to mogę jej już więcej nie zobaczyć, a nie tak planowałem zakończyć te spotkanie-pomyślałem i tak też zrobiłem.
*************
Wybiegłam z klubu z prędkością światła. To, co przed chwilą miało miejsce, momentalnie mnie przerosło
- Okej. Lauro, co to miało być?- Ridianie moje zachowanie też wydało się dziwne
-Rydel, ja tak nie mogę, jasne?- oczy zaszły mi łzami- Nie wolno aniołom wdawać się w relacje międzyludzkie!- złapałam się za głowę-A co jak jeszcze zakocham się w tym śmiertelniku?
-Luv, uspokój się. Zbytnio dramatyzujesz!-Rydel potrząsnęła mymi ramionami
-Rid, chcę jak najszybciej zapomnieć o tym wieczorze! Wracam do pilnowania Emily-upewniłam się, że nie ma nikogo obok nas- Lećmy już!-rozłożyłam skrzydła i już miałam wzbić się w powietrze, gdy nagle..
-Laura!- usłyszałam wołanie
O, nie! To pewnie Ross! Moje skrzydła w ciągu sekundy zniknęły z moich pleców
-Tu jesteś!-chłopak ucieszył się na mój widok. Podbiegł do mnie i położył mi rękę na twarzy. Czułam zimno spowodowane chłodem jego dłoni, ale i wewnętrzne ciepło rozpalające me ciało od środka
-Tu jestem-uśmiechnęłam się zapominając o moich poprzednich troskach. Ten śmiertelnik miał w sobie coś niespotykanego. Wrodzona pewność siebie sprawiała, że nikt nie był w stanie przejść obojętnie obok tego chłopca
- To jak będzie?
- Przepraszam?- wyrwał mnie z zadumy
- Pytałem czy zgodzisz się spotkać jutro ze mną w samo południe na Hudson Street 42?- zauważyłam błysk w jego oku
- Jeśli właśnie w ten sposób cię uszczęśliwię-powiedziałam beztrosko
- Nawet bardzo-uśmiechnął się i pocałował mnie w rękę. Zadrżałam. Czułam się trochę głupio, że ten chłopak nie wie z kim się zadaje. Miałam ochotę rozprostować swoje anielskie skrzydła i wyjawić mu prawdę, jednak w mojej podświadomości usłyszałam głos Ridiany, która nawiązała ze mną kontakt telepatyczny
- Ani mi się waż psuć tej znajomości! Póki nie wie kim jesteś, jest dobrze!-krzyczał do mnie głos blondynki. Tylko anioły mają takie zdolności telepatyczne
- Wiesz, ja muszę już iść. Zrobiło się późno. Nie chcę niepokoić rodziców-starałam się mówić jak zwykła nowojorska nastolatka
- To zrozumiałe. Może cię odprowadzić?- zaproponował
- Co? Nie! Dam sobie radę, spokojnie. Rydel jest przy mnie-starałam się wywinąć jakoś z tej sytuacji
- Do jutra-rzuciłam planując już sobie iść, ale chłopak mnie zatrzymał
- Czekaj, masz coś we włosach. Pozwól, że zdejmę-zdziwiłam się, a on wyciągnął dłoń w kierunku moich włosów wyciągając z nich piórko. Niezauważalnie drgnęłam. Skąd one się tam wzięło? Musiało mi wypaść, gdy w szybkim tempie chowałam skrzydła. Spojrzał na piórko, a potem uśmiechnął się do mnie
- Spójrz, te piórko musiało należeć pewnie do jakiejś białej gołębicy- powiedział znowu na nie spoglądając. Nic nie podejrzewał. Ulżyło mi
- Tak, pewnie masz rację. To.. cześć-odparłam
- Do jutra, Lauro- przytulił mnie i ucałował mój policzek. Uśmiechnęłam się. Podeszłam do Rid, a potem zniknęłyśmy mu z oczu.
**************
Zdążyłem już pożegnać się z brunetką. Gdy odeszła, znowu zacząłem badawczo obserwować pióro. Podeszli do mnie Rikardo i Rokadamus
- No, no. Rademesusie, ale z ciebie romantyk!- prychnął. Fakt, potrafiłem czarować kobiety jak nikt. Czułe słówka i troskliwość nie były w moim stylu, ale sprawdzały się idealnie przy podrywaniu dziewczyn. Nie o tym jednak chciałem z nimi pogadać
- Wiecie co to jest?- spytałem pokazując im moje znalezisko
- Pióro- wzruszył ramionami Rokadamus
- To nie jest zwykłe pióro. Należy do anioła- wyostrzyłem zmysły i zaciągnąłem się jego zapachem, od którego mnie zemdliło- Przesłodzona woń będąca mieszanką miłości, dobroci, zaufania i życzliwości. Wiedziałem, że coś było z nią nie tak. Ta dziewczyna musi być anielicą!- podsumowałem. Rikardo i Rokadamus spojrzeli na siebie
- Co zamierzasz z tym zrobić?- spytał Rikardo
- Jutro znowu spotykam się z tą dziewczyną. Doprowadzę do tego, by się we mnie zakochała- uśmiechnąłem się diabelsko- A potem ją zniszczę.

------------------------
No to mamy pierwszy rozdział :) jak zauważyliście spotkanie Raury nastało dość szybko, ale akcja się jeszcze nieźle rozwinie. Ok, to dzisiaj na tyle :) Idę uczyć się na matę. Napiszcie co myślicie :)

KOMENTUJECIE=MOTYWUJECIE

3 komentarze:

  1. AAAAA już kocham tego bloga.Jest cudowny.Nie spodziewałam się że już dzisiaj dodasz ale bardzo się z tego cieszę.Zaskoczyłaś mnie spotkaniem Raury. Oczywiście w dobrym sensie:)Super że już się spotkali.Mam WIELKĄ nadzieję że Ross się pierwszy w niej zakocha.Bo jak ona w nim się pierwsza zakocha to będzie takie...zwyczajne.
    Czekam na nexta ,który mam nadzieję się szybko pojawi.Oby Laura się nie dała!!!!Trzymam za nią kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba :) Mam nadzieję, że wymyślisz coś innego, nieprzewidywalnego, co kompletnie zwali nas z nóg. Na razie świetnie Ci idzie ;) Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Mam nadzieję że Ross nie będzie taki demoniczny i ulegnie urokowi Laury ;) Fajnie piszesz aż ciężko przerwać ;)

    http://friend-or-lover-r5story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń